Tym razem mam recenzję najpierw filmu, ponieważ książki jeszcze nie posiadam, a zamierzam ją kupić. Na pewno pojawi się jeszcze recenzja książki, ale nie dziś.
Film oglądałam już jakiś czas temu co nie zmienia mojego zdania na jego temat. Nie ma co prawdy o czym się tu rozpisywać, ale musicie tylko wiedzieć, że jest to chyba najpiękniej pokazana historia pierwszej nastoletniej miłości. Nie widziałam jeszcze innej tak pięknej ekranizacji jeśli chodzi o ten temat. Mogę wam go z całego serca polecić, bo to jest coś z czym trzeba było mieć styczność (książka albo film). Miło popatrzeć jak to nastolatkowie przeciwni miłości (chłopcy XD) nagle zakochują się na zabój, nie no może odrobinę przesadziłam. To pierwsza miłość, pierwsze zauroczenie.
Bryce zawsze wiedział, co czuje do Juli. Jest dziwaczką. I to niebezpieczną. Patrzy na niego w taki sposób, że odstrasza go od siebie od pierwszej chwili, gdy wpakowała się do jego życia. Juli już taka jest. Całym sercem oddaje się wszystkiemu, w co wierzy, czy są to ludzie czy szkolne projekty. Albo drzewa.
Juli zawsze wiedziała, co czuje do Bryce'a. Przez tyle lat jest jej winien pierwszy pocałunek. Wszystko przez te jego niebieskie oczy. Byłaby zachwycona, gdyby okazywał jej choć minimalną cząstkę tego entuzjazmu, z jakim ona odnosi się do niego. Na szczęście i tak jest wiecznie zajęta – hoduje kurczaki, broni ukochanego drzewa, odwiedza wujka, sprząta podwórko. Nagle jednak przekonuje się, że Bryce nadużył jej zaufania i że jest tchórzem. Wtedy Juli zaczyna się zastanawiać nad swoimi uczuciami. Czy on naprawdę jest taki wspaniały?
Jednocześnie wszystko, w co dotąd wierzył Bryce, powoli okazuje się złudne. To, co wcześniej go w Juli irytowało, teraz go fascynuje. Czy jest już za późno, czy może ich relacje jeszcze się odmienią?
Więc z całego serca polecam wam film, a książka nie może być gorsza, na pewno jest jeszcze 100x świetniejsza. To chyba na tyle jeśli chodzi o tego posta. Miłego dnia wszystkim!
Pozdrawiam, K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz