środa, 13 lipca 2016

Dary Anioła: Miasto Popiołów - Cassandra Clare SPOILERY 1 CZĘŚCI!

Hej!

W niedzielę skończyłam czytać Miasto Popiołów i muszę Wam napisać o tym. Pojawią się tu Spoilery tylko pierwszej książki.. Jeśli więc jeszcze nie czytaliście je to nie czytajcie tego co mam do powiedzenia.

Clary Fray chciałaby, żeby jej życie znowu stało się normalne. Ale czy cokolwiek może takie być, skoro dziewczyna jest Nocnym Łowcą zabijającym demony, jej matka została magicznie wprowadzona w stan śpiączki, a ona sama nagle zaczyna widzieć mieszkańców Podziemnego Świata - wilkołaki, wampiry, wróżki...

Nie zgadzam się dokładnie z opisem z tyłu. Rozumiem, że nie chcieli spoilerować, ale kto sięga na samym początku do drugiej książki serii? Przecież już wiadomo, że Jace jest jej bratem. Mogli napisać, że łowca ma pewne problemy, które musi przezwyciężyć razem z przyjaciółmi, rodziną i innymi Nocnymi Łowcami. I tak właśnie opisałam wam niedokładnie książkę. To powinno pisać z tyłu.

Książkę zaczęłam czytać w maju i  trwało to bardzo długo zanim zdążyłam się wgryźć w tą całą historię. Pierwsze 100-150 stron były dla mnie trochę uciążliwe. Źle mi się je czytało. Natomiast gdy już przebrnęłam do kolejnych rozdziałów, zaczęło się dziać. Dobrze, że tylko na tyle szybko aby się w tym nie pogubić.

ULUBIENI BOHATEROWIE
-Jace
-Alec
-Magnus
W tej części pokochałam Magnusa i Aleca, jeśli przeczytacie to będziecie wiedzieć dlaczego, ale i tak myślę że już wiecie o co chodzi. Gdy będą oficjalnie razem, będą najlepszą parą w tej serii, pomijając Jace'a i Clary. Magnus jest po prostu świetnym bohaterem, ma swój charakterek i nie daje sobą rządzić. Alec powoli odkochuje się w Jace'u (alleluja!) i chyba spodobał mu się Magnus. MALEC ¦
A co do Jace'a no to wiecie, że kocham go od pierwszego momentu pojawienia się w książce, w klubie. Nadal byłby moim idealnym i wymarzonym chłopakiem. ¦

NAJLEPSZE FRAGMENTY
-Jasne, że tak. - Isabelle mówiła z irytacją - Gdybym miała utknąć w Jasnym Dworze na zawsze? Wielka mi rzecz! Przecież to tylko pocałunek.
-Racja - poparł ją Jace.
Clary widziała go jak przez mgłę, kiedy zbliżył się do niej, położył dłoń na jej ramieniu i obrócił ją do siebie.
-To tylko pocałunek.
Głos miał ochrypły, ale dotykał jej niezwykle delikatnie. Clary spojrzała mu w oczy. Były bardzo ciemne, może dlatego, że na dole panował mrok, a może z innego powodu... Widziała swoje maleńkie odbicie w jego rozszerzonych źrenicach.
-Zamknij oczy i myśl o Anglii. - poradził.
-Nigdy nie byłam w Anglii. - odparła Clary, ale zacisnęła powieki.
Czuła wilgotny ciężar ubrania, zimnego i drażniącego skórę, lepką słodycz chłodnego powietrza, dłonie Jace'a na swoich ramionach, jedyne źródło ciepła w tej podziemnej komnacie. Poczuła muśnięcie jego warg, z początku lekkie. Rozchyliła usta pod ich naciskiem. Stwierdziła, że niemal wbrew woli topnieje i staje się uległa, oplata rękami jego szyję jak słonecznik zwracający się do słońca. On też ją objął, wsunął dłonie w jej włosy. Pocałunek przestał być delikatny. W jednej chwili zmieniła się w płomień. Clary usłyszała, że przez Dwór przebiegł szmer podobny do westchnienia, ale nie zwróciła na niego uwagi, bo zatraciła się w szumie własnej krwi płynącej w żyłach, odurzającym uczuciu nieważkości.
Jace wyplótł ręce z jej włosów, zsunął je wolno po karku na łopatki. Potem je opuścił i cofnął o krok. Przez chwilę Clary myślała, że upadnie Miała wrażenie, że straciła ważną część ciała, rękę albo nogę. Patrzyła na Jace'a skonsternowana i oszołomiona. Co czuł? Może zupełnie nic? To chybaby nie zniosła.
Odwzajemnił spojrzenie, a ona dostrzegła na jego twarzy i w oczach taki am wyraz jak w Renwick, kiedy patrzył, jak Brama, oddzielająca go od rodzinnego domu roztrzaskuje się na drobne kawałki. Wytrzymał wzrok Clary przez ułamek sekundy, a potem odwrócił głowę. Ścięgna na szyi miał napięte, dłonie zaciśnięte w pięści i opuszczone.
-Zadowoleni?! - krzyknął do władczyni i jej dworzan. - Dobrze się pani bawiła?
Królowa uniosła rękę do twarzy zasłaniając uśmiech.
-Jesteśmy niezmiernie zadowoleni - oświadczyła. - Ale z pewnością nie tak jak wy dwoje.
-Mogę tylko przypuszczać że bawią was emocje śmiertelników, bo nie macie własnych. - odparował Jace.
Uśmiech zniknął z ust królowej.
-Spokojnie, Jace. - rzuciła ostrzegawczo Isabelle  i zwróciła się do Clary: -Możesz już wyjść? Jesteś wolna?
Clary podeszła do drzwi i nie była zaskoczona, kiedy po drodze nie napotkała żadnego oporu.Trzymając rękę wśród pnączy, odwróciła się do Simona. Patrzył na nią takim wzrokiem, jakby nigdy wcześniej jej nie widział.
-Powinniśmy już iść - stwierdziła. - Nim będzie za późno.
- Już jest za późno. - mruknął Simon.


Nie mogła zapomnieć twarzy Simona, kiedy w Jasnym Dworze spojrzał na nią tak, jakby jej nienawidził.
-To twoja wina! - rzuciła nagle, ogarnięta złością. - Nie powinieneś był mnie tak całować.
Jace dotąd oparty o framugę drzwi, teraz stanął prosto.
-A jak powinienem cię całować? Wolisz inny sposób?
-Nie. - jej ręce drżały. Były zimne, białe, pomarszczone od wody. Splotła palce, żeby przestały się trząść. - Po prostu nie chcę być całowana przez ciebie.
-Nie sądzę, żeby któreś z nas miało wybór w tej kwestii.
-I własnie tego nie rozumiem! - rozgniewała się Clary - Dlaczego cię zmusiła, żebyś mnie pocałował? To znaczy, królowa. Jaką przyjemność mogła z tego czerpać?
-Słyszałaś co powiedziała. Uważała, że wyświadcza mi przysługę.
-To nieprawda.
-Prawda. Ile razy muszę ci powtarzać, że faerie nie kłamią.
Clary przypomniała sobie słowa Jace'a wypowiedziane u Magnusa. ,,Odkryją co jest twoim największym pragnieniem, i dadzą ci to...".
-Więc się pomyliła
-Nie pomyliła się. - Ton Jace'a był gorzki. - Zauważyła, jak na ciebie patrzę, jak ty na mnie, a Simon na ciebie. Zagrała na nas jak na instrumentach.
-Wcale na ciebie nie patrzę - wyszeptała Clary.
-Co?
-Powiedziałam, że wcale na ciebie nie patrzę....  Polecam jeszcze dalej doczytać w książce (str.183-187)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz