Właśnie skończyłam czytać kolejną część. Bez zbędnego ociągania od razu piszę Wam recenzję na temat tej oto książki. W ostatnim poście pojawiła się recenzja pierwszej części, jeśli jeszcze jej nie czytaliście to serdecznie zapraszam. Jak to na razie wygląda u mnie z czytaniem książek tej autorki - niecałe 2 dni - szybko czytam kolejne tomy. Muszę już na samym początku uprzedzić, że mogą pojawić się SPOILERY, ponieważ chciałabym Wam opisać dokładnie moje uczucia co do tej powieści. Jeśli nie przeczytaliście jeszcze pierwszej części to nie psujcie sobie własnego pierwszego wrażenia, widząc moje ,,wyznania''.
Mam nadzieję, że jednak kilkoro z Was jest właśnie zainteresowanych moją recenzją, więc nie będę już owijać niepotrzebnie w bawełnę i zacznę!
FABUŁA
Drugi tom "Rywalek". Do pałacu przybyło trzydzieści pięć dziewcząt. Teraz zostało ich tylko sześć. Ami i książę Maxon stają się sobie coraz bliżsi, jednak dziewczyna wciąż pamięta o Aspenie, chłopaku, którego darzyła szczerą miłością jeszcze zanim trafiła do pałacu.
BOHATEROWIE
America Singer - w tej części zaczęła mnie strasznie irytować. Nie wiedziała co ma zrobić. Nie była pewna swoich uczuć do żadnego z obu chłopaków, co wydawało mi się już czasami nudne. Wyszła na takie biedactwo które musi zrobić niesamowicie ważny wybór. Gdy była z Aspenem chciała się z nim ożenić, gdy zaś była u Maxona to chciała zostać jego żoną. Chwilami myślałam tylko - KOBIETO! Zdecyduj się w końcu!!! - (jeśli ktoś tak samo to odczuwa, daj znać.) Pod koniec chyba w końcu zmądrzała, bo wydaje mi się, że w końcu się na kogoś zdecydowała. Mam nadzieję, że się nie mylę.
Aspen - on również nie pasuje mi ciągle do tej książki. Gdy Ami i Maxonowi zaczyna się układać to on musi się nagle pojawiać i wszystko rujnować. Nigdy jeszcze tak bardzo nie chciałam aby jakiś bohater książki umarł gdzieś na jakiejkolwiek walce, tylko po to aby, nie musiała się już tak dręczyć psychicznie. Pojawiając się w zamku myśli że wszystko jest tak jak było, zanim zerwał z Mer. Wydaje mi się, że w głębi myśli tylko o sobie. ,,Konkuruje'' z księciem o serce Ami. Ogólnie nadal drażni mnie ten bohater.
Książe Maxon - w moich oczach nadal jest idealny. Pokochałam go jeszcze bardziej gdy powiedział już jasno Mer, że nie może wiecznie czekać na to aż ona się zdecyduje czy go kocha czy nie.
Żaden moment nie spodobał mi się tak bardzo abym chciała go Wam pokazać. Być może to dla tego, że ta część ogólnie słabiej przypadła mi do gustu niż poprzednia. Jeśli jednak miałabym powiedzieć jaki był mój ulubiony moment, to ten gdy Ami i Maxon byli ukryci w schowku przed rebeliantami.
Jak widać jestem już przy końcu, mam nadzieję, że post się Wam spodobał. Dajcie znać co wy sądzicie o tej książce lub nawet o samej autorce. Jestem ciekawa i chętnie poczytam wasze komentarze.
Pozdrawiam, K.
Moja Ocena : 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz