Dzisiaj mam dla was mini recenzję książki Morgan Rice. Jest to pierwsza część, chyba 12 tomowej serii - Wampirzych Dzienników.
Historia opowiada o osiemnastoletniej Caitlin, która ma problemy ze swoją matką. Kłócą się i krzywdzą. Dziewczyna ma młodszego brata -Sama (jeśli dobrze pamiętam). Jest z nim bardzo zżyta. Jest dla niego rodzicem. Ich tata prawdopodobnie uciekł. Ciągle się przeprowadzają. Tym razem Caitlin nie chce się jakoś specjalnie przywiązywać do danego otoczenia i stara się nie wysilać w znalezieniu przyjaciół. Poznaje jednak uroczego Jonaha, którym jest troszeczkę zauroczona. Dziwne rzeczy zaczynają się z nią od tamtego czasu dziać. Gdy Jonah zaprasza ją na randkę, nie potrafi się powstrzymać i zabija człowieka.
I tak to mniej więcej się zaczyna. Książka podobała mi się jakoś do 13 rozdziału, bo później akcja gnała szybciej niż wyścigówka Formuły 1 (sorry za to porównanie). Oczywiście wiedziałam jeszcze co się dzieje, ale nasza bohaterka nagle zakochała się nagle w wampirze, a on w niej. Co było trochę mało prawdopodobne. Nie cierpię jak autorzy piszą o miłości od może nie pierwszego wejrzenia, ale pierwszego spotkania. To jest nudne i każdy wie że takie coś się nie wydarzy. Nudne jest to dlatego, że nie wiemy czy dwoje mają w ogóle coś ze sobą wspólnego. Nawet sami bohaterzy tego nie wiedzą. To tak samo gdybym wyszła na ulicę i powiedziała pierwszemu lepszemu gościowi, że go kocham.(Rozumiecie o co chodzi? Mam nadzieję, że tak.)
Nie będę kontynuować tej historii, bo wydaje mi się że bohaterowie będą się nadal prześcigiwać w rozdziałach :) Mam nadzieję, że wyraziłam się jasno, co do tego co sądzę o tej książce. Na pewno będę omijać tą autorkę. Z tego co wiem ma jeszcze jedną serię. Wiem już na 100% że nawet na nią nie spojrzę.
Pozdrawiam, K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz