MOJA KSIĄŻKA ♥

POCZĄTEK

13 marca 2014 roku w szkole miasta Henswirth rozległ się dzwonek rozpoczynający pierwszą lekcję tego dnia.

Usiadłem na swoim miejscu w 2 rzędzie tak 3 ławki od nauczyciela. Krótkie skrzypienie przebrnęło przez klasę, spowodowany wyciąganiem klasówek z dolnej szuflady pana
Gereb'a Smith'a. Uczy nas języka niemieckiego. Nie przepadam za nim podobnie jak on za mną. Nie jestem najlepszym uczniem. Nie musiałem nim być. Uważam ,że język obcy
jest dla tych którzy mówiąc swoim nie czują się z tym dobrze. W ławce zazwyczaj siedzę z najlepszym kumplem - Arnoldem Kamperem . Znamy się od drugiej klasy. Napisał
mi jednak rano że jedzie do lekarza.
 -Och, mógłbyś się bardziej postarać... No cóż, dostajesz to co zawsze. - mówi pan Gereb, kładąc mi test na stół.
Spojrzałem znudzony na kartkę papieru i zobaczyłem swoją ocenę.
 -Dwójka.. No nieźle! Jestem takim kujonem że mam ciągle te same oceny! - pomyślałem sobie.
Drzwi do klasy otworzyły się i pojawił się w nich na czarno ubrany mężczyzną z lekkim zarostem na twarzy. Podszedł do pana Smith'a i popatrzyli się oboje na mnie.
Wystraszyłem się trochę i pomyślałem - O czym oni rozmawiają? O mnie? Dlaczego? - moje myśli przerwały jednak słowa nauczyciela.
 -Dobrze klaso, muszę na chwilkę wyjść.Czytajcie stronę 149 i 150 ,zaraz wracam! - wyszli oboje z klasy i zamknęli za sobą drzwi. Byłem ciekawy o czym oni rozmawiają
więc podszedłem do drzwi i przez dziurkę od klucza spoglądałem na nich.
 -Ma 13 lat.Już jest tak daleko? - spytał jakoś dziwnie smutny pan Gereb.
 -Niestety.Musze zabrać dzieciaka z stąd i to dzisiaj!
 -Pójdę po niego.... - powiedział i nacisnął klamkę. Odsunąłem się aby drzwi mnie nie uderzyły. Pan Gereb spojrzał na mnie i powiedział:
 -Oo!Właśnie szedłem po Ciebie.Wyjdziemy?
Znów zamknął za sobą drzwi jak już wyszedłem. Stanął obok i spytał:
 -Poradzisz sobie?Muszę dalej prowadzić lekcję.
 -Oczywiście.
Pan Smith poszedł sobie i zostałem sam na sam z obcym mężczyzną.
 -Cześć! Mam na imię Elyor. Znam twojego ojca.Kazał mi po ciebie przyjechać.Zabiorę Cię.Ale najpierw pojedziemy do domu i spakujesz wszystkie swoje
 rzeczy.Wiem,że masz dużo pytań ale może potem na nie odpowiem.
Mój ojciec był dziwnym gościem, więc mógłbym się takiego czegoś po nim spodziewać. Wsiadłem do samochodu czekającego przed szkoła i dotarliśmy przed mój dom.
Był to mały dom. Ogólnie nie byliśmy biedni,zawsze miałem to czego chciałem. Mój pokój przypomina jakieś miejsce po tornado. Lubię mieć nieporządek.Sprzątam jednak
niekiedy jak tato mnie o to poprosi.Spakowałem się i wyszedłem.
 -Spakowałeś wszystko? - spytał widząc mnie.
 -Tak.
 -Nasi koledzy zabiorą rzeczy i przewiozą do domu.
 -To już jedziemy?
 -Jedziemy.

ROZDZIAŁ 1

Już trzy lata minęło odkąd wyprowadziliśmy się z Hensworth i zamieszkałem w zachodniej części miasta Argeston. Zmieniłem szkołę,kumpli,nawyki,życie.Przyjaźnię się teraz z Harrym.Z Ar nie utrzymujemy kontaktu.
Jest w moim życiu również dziewczyna, tylko przyjaciółka! Ally jest szczupłą,niską blondynką.Kumpluje się z Harrym.Ojciec jak zawsze - dziwny, wcale się
nie zmienił.Chociaż zaczął gdzieś w dzień wychodzić nic mi nie mówiąc. Ale to chyba nic takiego.Prawie nic o mnie nie wie odkąd przyjechaliśmy tutaj. Mamy teraz
pomoc domową(ale nie nazwałbym tak) July. Zaprzyjaźniliśmy się i prawie cały dzień razem spędzamy czas. July ma krótkie,brązowe włosy.Zawsze ma je rozpuszczone.
Lubię bardzo jej uśmiech,nawet jak jestem wściekły to jej uśmiech mnie rozwesela.Zastępuje mi troszeczkę mamę.Chociaż wiem,że ona nią nie jest.Tata też przyzwyczaił
się do niej i nie wiedziałby co począć gdyby jej nie było.Sprząta,gotuje,prasuje,rozmawia ze mną.Zapomniałem o czymś? Ah tak! Mój ukochany pies Max..Dostałem go
jakoś kilka miesięcy temu. Jest małym kundelkiem i jego ogonem zawsze kręci na mój widok.W szkole jest ogólnie tak samo jak w Hensworth. A może nawet trochę lepiej....

 Obudził mnie dźwięk budzika,który wskazywał godzinę 09.00 ..Potarłem oczy i wyszedłem z łóżka.W kuchni czekała na mnie July z przyszykowanym śniadaniem.
 -Dzisiaj przyjedzie do ciebie jakaś dziewczyna nazywa się Jessica.Znasz ją?
 -Jessica?
 -Czyli ją znasz.Zamieszka u nas,jej matka wyjeżdża gdzieś z pracy.
Jessica..Bawiliśmy się w piaskownicy.Co trudno uwierzyć bo nie lubiłem piasku.Ogólnie to bardzo się lubiliśmy.Zmusiła mnie nawet do zabawy w księżniczkę i księcia.
Uratowałem ją z wieży a później jej się oświadczyłem. Jess była zabawna,ciekawe jak teraz.
 -O której?
 -Nie wiem dokładnie. - zadzwonił telefon. - Tak?..O!Jessica!..Jasne..Już mu mówię..Cześć!
 -Żadna taksówka nie jedzie z powodu nadchodzącej burzy.Pojedziesz po nią?
 -Jasne. - zabrałem klucze ,wsiadłem do samochodu i pojechałem na dworzec.Wyszedłem z auta i zauważyłem że powoli zaczyna padać.Rozejrzałem się. Nigdzie jej nie
widziałem,chyba bo nie wiem jak wygląda.Szedłem dalej i za rogiem za krzakiem wpadłem na dziewczynę.Prawie się przewróciła ale złapałem ją za rękę.Spojrzała na mnie a
ja na nią.Jej mokre blond włosy i zielone oczy przykuły moją uwagę.
 -Jess? - spytałem
 -Drake?
 -Wow!Zmieniłaś się.
 -Ty też.Ale to chyba normalne po tylu latach. - uśmiechnęła się
 -Chodź szybko do samochodu.Pada i burza się zacznie.
Szybko weszliśmy do auta.Podałem jej ręcznik, który wcześniej wziąłem na wszelki wypadek gdybyśmy jednak zmokli.
 -Nieźle się rozpadało. - rzekła i po chwili dodała - Więc nie było mnie tyle lat w twoim życiu.Jak nudne ono było? - zaśmiała się
 -Nie było wcale tak nudno. - Opowiedziałem jej wszystko czego przegapiła.Gdy skończyłem podjechaliśmy na wjazd.
 -Miałeś naprawdę ciekawe życie, muszę przyznać.
 -A ty? - spytałem
 -Przeprowadziliśmy się.Nowe znajomości,chłopak i problemy.Znów przeprowadzka i ciągle to samo......A!Kompletnie zapomniałam o najważniejszym!Jak tam ty i dziewczyny?
 chyba masz mnóstwo wielbicielek.
 -Nie ma ich tak strasznie dużo. - wysiedliśmy z samochodu i stanęliśmy cali mokszy w kuchni. July od razu przybiegła z ręcznikami.
  -Ty musisz być Jessica.Cześć!Mam na imię July,sprzątam tutaj i gotuję.Później jeszcze pogadamy ale na pewno chciałabyś się przebrać.Chodź, pokażę Ci gdzie łazienka.
Usiadłem w salonie na kanapie i zadzwonił mój telefon.
 -Cześć,Harry.Co tam?
 -A nic.Właśnie chciałem się ciebie coś zapytać bo jutro idziemy na imprezę urodzinową do Kate. Ally będzie a ty?
 -Nie wiem czy będę miał czas.Przyjechała do mnie koleżanka ale zadzwonię później.A o której się zaczyna?
 -Około dziewiątej a co?
 -Nic.Tylko tak pytam.
 -Ok. Na razie.
 -Cześć!
Odłożyłem telefon i rozsiadłem się wygodniej.Do salonu weszła July.
 -Kto dzwonił?
 -Harry.Pytał,czy pójdę na imprezę urodzinową Kate.
 -Kate Fallstorm?To ta z którą byłeś kiedyś?
 -Zapamiętałaś ją?
 -Bardzo ją polubiłam.Wydawała mi się taka grzeczna i sympatyczna.
 -I taka jest.Tylko po tym jak straciła ojca zmieniła się.
 -Szkoda mi tę dziewczynę.W jej piętnaste urodziny dowiedzieć się że jej ojciec nie żyje to przykre.Wiesz jak radzi sobie w szkole?
 -Nie wiem.Chodzi do innej klasy. W ogóle już dawno z nią nie rozmawiałem.Może jutro uda mi się z nią pogadać.
Weszła również Jessica.
 -Chciałabyś może pójść jutro ze mną na imprezę urodzinową koleżanki?
 -Chętnie.Jak się nazywa?
 -Kate.Będą też moi znajomi,może się polubicie.
 -Mam taką nadzieję.
 -Na pewno jesteś już zmęczona podróżą.Chodź pokażę Ci twój pokój. - powiedziała July i zaprowadziła ją na górę.Kompletnie zapomniałem że miałem na sobie ciągle
mokre ubrania,więc poszedłem do swojego pokoju i się przebrałem.Przypomniało mi się,że miałem jeszcze zadzwonić do Harry'ego.
 -Hej!Mam czas a mogę przyjść z kimś?
 -Z dziewczyną?
 -Koleżanką.
 -Na pewno?
 -Do jutra.
Położyłem się na łóżku.


Przyszykowałem się i zszedłem na dół gdzie czekała na mnie Jess. Zdziwiło mnie to,myślałem że to ja będę musiał na nią czekać.
-Jesteś już gotowa?
-A co źle wyglądam?
-Nie.Tylko...Myślałem..Zaskoczyłaś mnie...
-Dlaczego wszyscy chłopacy myślą że dziewczyny się tak długo szykują?To ja na ciebie czekałam ! - powiedziała z uśmiechem.Zamurowało mnie.Jej uśmiech działał na mnie jakąś
niewyjaśnioną mocą.
-Co? -spytała po chwili gdy zorientowała się,że się już jej dłuższy czas przyglądam?
-Jedziemy? - powiedziałem szybko aby nie musieć odpowiadać na jej pytanie.
-Tak.
Drogę pokonaliśmy raczej w milczeniu. Dom Kate był zapełniony nastolatkami.Tańczyli,rozmawiali.Zobaczyłem Harrego i Ally,widocznie czekających już na mnie.
Razem podeszliśmy do nich.
-Cześć!Więc to jest Jessica.
-Hej - przywitała ją Ally a w tym samym momencie Harry powiedział:
-To ta koleżanka, tak?
-Koleżanka? - Jessica odwróciła do mnie pytająco głowę. - myślałam że jesteśmy zaręczeni. - zaśmiałem się.
-Co?!-spytała Ally.
-Nic.To tylko wspomnienie z dzieciństwa. - mówiąc to spojrzałem na Jess. Na twarzy dalej miała ten anielski uśmiech,który powodował to,że chciałem ją pocałować.Kate
podeszła do mnie i posłała mi malutkiego buziaka w policzek.Zaskoczony spojrzałem na nią i nie chcąc dać to po sobie zauważyć powiedziałem:
-Hej! Wszystkiego Najlepszego..
-Dziękuję..
-To Jessica. -kontynuowałem.
-Ta o której gadałeś? -rzekła Kate. Jess spojrzała na mnie.
-Mówiłeś komuś o mnie? -spytała
Właśnie miałem się jakoś wytłumaczyć ale przerwała mi Kate.
-Cieszę się,że nareszcie się poznaliśmy.
-Ja też - odpowiedziała.
-Ally?Harry?Pomożecie mi w czymś? -spytała Kate.
-Tak.Jasne.
-Wspaniale!Chodźcie!
Gdy już poszli tak daleko,że nie było ich widać, Jessica stanęła przede mną.
-Są jeszcze jakieś osoby, które o mnie wiedzą a ja o nich nie?
-Niestety..-po moich słowach uśmiechnęła się i powiedziała:
-Lubię Cię.Nawet bardzo.
-Ja Ciebie też.- zbliżyła się jeszcze o krok i dotknęliśmy się przez sekundę ciałami,położyła swoją dłoń na prawym policzku a ucałowała na lewym.Następnie spojrzała
na mnie czekając,jak zareaguję,czy coś powiem.Nie mogłem się już dłużej powstrzymać jej uśmiech nie znikał z twarzy.Objąłem ją w biodrach i przyciągnąłem jeszcze
bliżej siebie i ucałowałem.Nie wiedziałem dlaczego to robię.Nie potrafiłem tego kontrolować,jak gdyby pozbawiono mnie sterowania moim ciałem.Nie mogłem siebie
powstrzymać i co dziwne,wcale nie chciałem.Odsunąłem się i spojrzałem na nią..Stała jak zawsze przede mną, patrząc mi w oczy.
-O co chodzi?
-Nie możemy cały wieczór się całować.Nie po to tutaj jesteśmy..
-Nie chcesz? -szepnęła i swoimi wargami przeleciała po moich.
-Zatańczysz?-spytałem
-Chętnie. -Nie ruszyliśmy się z miejsca a przybiegła do nas Ally.
-Widzieliście Harrego?
-Nie a co. - odpowiedziała Jess.
-Zniknął.Widziałam go z takimi facetami w czerni a później zniknął.Pomożecie mi go poszukać?
-Jasne.-powiedzieliśmy razem, jednak głos Jess zabrzmiał jakoś dziwnie.
Przeszukaliśmy najpierw pokoje na piętrze, było tam najspokojniej i nie było takich tłumów jak na dole. Stanęliśmy w kręgu.
-Dobra będziemy go szukać parami. Ja idę po Kate, może ona nam jakoś pomoże. Wy możecie razem zacząć go szukać. - powiedziała Ally i zniknęła schodząc ze schodów.
-Idź do pokoi po prawej stronie korytarza ja pójdę w drugą stronę, w ten sposób szybciej przeszukamy pokoje. - zgodziłem się i pobiegłem na koniec korytarza i otworzyłem
pierwsze drzwi. Najwyraźniej była to łazienka. Łazienka jak łazienka, nic nadzwyczajnego. Harrego tutaj nie było. Kilka następnych pokoi było pustych lub pojedyncze osoby
wyrwały się z imprezy i grały w butelkę. Sprawdzałem wszystkie pokoje po kolei i zauważyłem ,że Jess weszła do jednego i nadal z niego nie wyszła.
Zdziwiony podszedłem do drzwi za którymi zniknęła. Ostrożnie przybliżyłem ucho do drzwi aby podsłuchać czy ktoś jest w środku. Zanim jednak zdążyłem cokolwiek
usłyszeć otworzyły się drzwi i zobaczyłem w nich Jess, a za nią Harrego, który wyglądał niezdrowo. Był blady i miał kilka ran na rękach i czole.
Nie zauważyłem nikogo więcej w tym pokoju.Nagle Jess szybko wysunęła się z Harrym na korytarz i zamknęła za sobą drzwi.
-Harry, co się stało?! - spytałem zszokowany. On jednak nie odpowiedział. Chciał ale nie potrafił nic powiedzieć.
-Grał w butelkę z innymi i wdał się w malutką bójkę. - powiadomiła mnie Jess.
-Skąd wiesz? Powiedział Ci?
-Tak jakby.
-Czyli?
-Nieważne. Znaleźliśmy go. - poczułem ,że Jess coś przede mną ukrywa. Nie wiem tylko czy mnie się to podobało czy irytowało.
Na dole Kate z Ally spanikowane ,pytały wszystkich czy widzieli Harrego. Zobaczyli nas i podbiegli zaskoczeni.
-Co mu jest?- spytała zmartwiona Ally.
-Pobił się. - gdy te słowa padły z ust Jess, poczułem ,że kłamie i że doskonale wie co się stało w pokoju i z Harrym. Tylko dlaczego nie chciał nic
powiedzieć ani ona? Co to byli za faceci w czerni? Wtedy jeszcze nie wiedziałem , co mnie czeka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz